3 Obserwatorzy
25 Obserwuję
uvertus

Uvertus

Czy my się już skądś nie znamy?

1Q84. Tom 3 - Murakami Haruki 1Q84. Tom 1 - Murakami Haruki 1Q84. Tom 2 - Murakami Haruki

Muszę zacząć od tego, że Haruki Murakami jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Ale  niemal za każdym razem, kiedy czytam jego książkę zastanawiam się dlaczego? Do dziś nie odnalazłem ostatecznej odpowiedzi. Czasem drażni mnie prostota języka jakim pisze, ale innym razem znowu właśnie ta prostota (momentami wręcz ascetyczność) i niespodziewane połączenia słów i skojarzeń mnie urzekają. "1Q84" przeleżało na półce kilka lat, co roku otrzymywałem pod choinkę kolejną część, ale czułem, że to jeszcze nie ten moment. Aż pod koniec 2013 roku ta chwila nadeszła. Powieść jest historią o miłości pomiędzy dwójką głównych bohaterów, Aomame i Tengo. Obydwoje właściwie się nie znają, kiedyś w przeszłości ich losy się na krótko skrzyżowały, a potem przez resztę życia do siebie zmierzają. Aby się spotkać, jak to u Murakamiego, podróżują do innych światów, muszą poradzić sobie ze swoją przeszłością, uświadomić sobie czego w życiu chcą, pogodzić się z samymi sobą, odkryć swoje słabości i odnaleźć w sobie źródło siły. To magiczna opowieść o dojrzewaniu do wejścia w relację. Główni bohaterowie bywają koło siebie, wręcz czasem ocierają się o siebie, ale nie mogą się ze sobą spotkać dopóki nie będą na to gotowi. Magia tej opowieści nie polega na smokach i dobrych wróżkach, ale na zabawach czasem i przestrzenią. Smaczkami tej powieści są intrygi kryminalne, momentami wręcz sensacyjna akcja. W pierwszym tomie zostają zarysowane różne wątki, a potem poznajemy stopniowo nici łączące ze sobą pozornie nie związanych ze sobą bohaterów i sytuacje. Aż wszystkie kawałki układanki zaczynają tworzyć jedną spójną całość.

I wszystko byłoby cudownie, tylko że klimat książki jest podobny jak w pozostałych powieściach tego autora. Czytanie "1Q84" było trochę jak picie ulubionej herbaty, smakuje, ale niczym specjalnie nie zaskakuje. Mam wrażenie, że nie dostałem niczego czego bym jeszcze nie znał. A te kilkaset stron pozwoliło mi się wręcz przesycić Murakamim, kolejna powieść znowu musi poczekać, aż od niego odpocznę i nabiorę ochoty. Ostatnio trwało to kilka lat.